Marek Cichosz, kolarz przełajowy z Bytowa, jeżdżący w barwach Legii TV4 Warszawa w rozegranych we włoskim Treviso Mistrzostwach Świata zajął 18 miejsce, tracąc do zwycięzcy tylko 27 sekund.
Wyścig był bardzo szybki. Tuż po samym starcie ostre tempo podyktował 22-letni Holender Lars Boom, ubiegłoroczny mistrz świata w kategorii do 23 lat. Cichosz gonił czołówkę, gdyż startował z czwartego rzędu, a więc ze środka stawki.
- Na szczęście po kilku rundach czołówka trochę zwolniła i udało mi się odpocząć - opowiada.
Jednak czasu na odpoczynek było bardzo mało. Co rundę atakowali kolejni kolarze z czołówki światowej, a Cichosz piął się coraz wyżej. Na trzy rundy do końca jechał blisko pierwszej dziesiątki, ale pomiędzy najlepszymi.
- Trudno było dogonić tych, którzy są najlepsi w klasyfikacji Pucharu Świata. To prawdziwi zawodowcy, a nie jak my amatorzy - dodaje bytowianin.
Cichosz cały czas jechał za Szwajcarem Christianem Heule i wspólnie gonili czołówkę. Z niej jednak na ostatniej rundzie wystrzelił Boom, który do mety dojechał pierwszy. Cichosz natomiast po wspaniałym finiszu uplasował się na 18 miejscu.
- To kolejne miejsce w pierwszej dwudziestce, ale najważniejsze jest to, że do zwycięzcy straciłem niecałe 30 sekund. Tak naprawdę, gdybym miał lepszą pozycję startową mogło być naprawdę ciekawie, bo trasa mi odpowiadała i dobrze się czułem - podkreśla kolarz z Bytowa. - U nas kolarstwo przełajowe jest traktowane po macoszemu, a my nie mamy takich warunków do treningu jak Belgowie, Holendrzy czy Czesi. My na starty w Pucharach Świata jeździmy co tydzień samochodami z Polski, a to kosztuje wiele sił. Podobnie było z Mistrzostwami Świata, dlatego trudno nam dobić do tej ścisłej czołówki - dodaje.
Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?