Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Z Miastka do Gdańska dojedziesz ale musisz kupić dwa bilety. W jednym autobusie

Maria Sowisło
Maria Sowisło
fot. Maria Sowisło
Jadąc z Miastka do Gdańska autobusem bytowskiego PKS-u, trzeba kupić dwa bilety. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby pasażerowie w Bytowie musieli rzeczywiście przesiąść się do innego pojazdu. Jadą tym samym, z tym samym kierowcą.

Lepszego scenariusza filmowego nie mógłby chyba sobie wymarzyć mistrz polskiej komedii absurdu Stanisław Bareja. Nikt jadący z Miastka do Gdańska autobusem liniowym bytowskiego PKS-u, nie kupi biletu. Od kierowcy dostanie najpierw ten, uprawniający do przejazdu na trasie z Miastka do Bytowa, a następnie w tym drugim mieście należy podejść do kierowcy i kupić kolejny już do Gdańska.

- Na przystanku na ulicy Długiej wsiadłam do autobusu, który miał wypisane, że kursuje z Miastka do Gdańska. Poprosiłam kierowcę o bilet do Gdańska. Stwierdził, że nie może mi takiego sprzedać. Wyjaśnił, że najpierw kupię do Bytowa, a potem do Gdańska. Byłam zaskoczona nie tylko tym. Kiedy powiedziałam, że chcę jechać do Gdańska, za bilet zapłaciłam 6,10 zł z ulgą. Nic nie uprawnia mnie do ulgi. Jeszcze bardziej byłam zdziwiona, kiedy stojący za mną pan kupował bilet do Bytowa i zapłacił za bilet bez zniżek 16 zł. Przecież wszyscy wiedza o tym, że im dalej się jedzie, tym bilet jest tańszy. To jest naciąganie ludzi. Dlaczego w takim razie nie sprzedawać biletów z Miastka na przykład do Kramarzyn, a dopiero potem do Bytowa? – wspomina pani Teresa z Miastka (nazwisko do wiadomości redakcji), która w Bytowie była zaskoczona, że kiedy autobus podjechał na przystanek, nikt nie mógł wsiąść dopóki kierowca nie sprzedał biletów do Gdańska pasażerom siedzącym w tym autobusie.

- To jest jakiś absurd. Jeśli będę jechać tylko do Bytowa, mogę powiedzieć, że jadę do Gdańska i wówczas kierowca sprzeda mi bilet ze zniżką. Zaoszczędzę 9,90 zł. Dodatkowo kierowca zarzekał się, że bilety nie podrożały. Jeszcze miesiąc temu za bilet z Miastka do Bytowa płaciłam 28 zł. Teraz, po zsumowaniu dwóch biletów, 30,10 zł. To jest jakaś komedia – mówi kobieta.

- Na podróży tam i z powrotem tracę 4,20 zł. A jeśli pojadę z wnuczkami to już 12,60 zł. Ktoś może powiedzieć, że to niewielkie kwoty, ale chodzi o zasadę – dodaje pani Teresa.

Nasza czytelniczka na dowód przyniosła bilety, jakie 9 listopada kupiła w autobusie liniowym z Miastka do Gdańska. Przynajmniej taki figuruje w rozkładzie jazdy bytowskiego PKS-u. Bilety prócz trasy, kwoty i liczby kilometrów, różnią się także numerem kursu. Inny jest z Miastka do Bytowa, a inny z Bytowa do Gdańska. Tak, jakby nasza Czytelniczka podróżowała dwoma różnymi autobusami. Wówczas musiałaby się przesiąść, a tego nie robiła.
Okazuje się, że wyjaśnienie sprawy jest… prozaiczne. A wszystkiemu winny plan rozwoju połączeń autobusowych zatwierdzony przez pomorskiego marszałka Mieczysława Struka.

- Linia z Miastka do Gdańska jest nierentowna. Najwyższy czas, żebym jako prezes spółki komercyjnej działającej na wolnym rynku, przestał stawiać interes społeczny nad interesem ekonomicznym. I linia zostałaby zamknięta, gdyby nie to, że marszałek organizujący połączenia o charakterze użyteczności publicznej uznał za taką trasę z Bytowa do Gdańska.

I jest ona dotowana z Funduszu Rozwoju Przewozów Autobusowych. Żeby miastczanie mogli dostać się do Gdańska, na własne ryzyko, w pełni rozumiejąc, jako prezes spółki handlowej, konsekwencje, utrzymałem połączenie Miastko-Bytów. Jeden kurs jedzie więc z Miastka do Bytowa, a inny z Bytowa do Gdańska – wyjaśnia prezes PKS-u w Bytowie Zdzisław Piskorski.

- Będę musiał chyba jednak podstawiać dwa autobusy, żeby mnie nikt od Barejów nie wyzywał. Wydaje mi się, że dużo śmieszniej by było, gdyby kierowca podjechał z Miastka do Bytowa, powiedział pasażerom: Proszę wysiąść, a następnie przejechał na miejsce skąd odjeżdża autobus do Gdańska i powiedział pasażerom: Teraz proszę wsiąść – mówi Piskorski i dodaje, że pomorski marszałek w planach rozwoju połączeń autobusowych nie uwzględnił w ogóle połączeń z Miastka do stolicy województwa.

- Ta linia była naprawdę nierentowna. Została utrzymana tylko dzięki dotacji marszałka obejmującej trasę z Bytowa do Gdańska. Taka sytuacja jest od 1 listopada. Starałem się także, żeby bilet z Miastka do Gdańska był w cenie podobnej do tej sprzed miesiąca - 29 zł. Gdybym zrobił 16 zł z Miastka do Bytowa, a potem plus 24 zł do Gdańska, to chyba pasażerom trochę bardziej by się to nie podobało – wyjaśnia prezes Piskorski.

Samorząd województwa pomorskiego z funduszu rozwoju otrzymał 209 685 zł, na 15 linii, w sumie 983 km. Dotowane są trasy ze Słupska do Miastka przez Suchorze, a także ze Słupska do Miastka przez Kępice oraz wspomniana trasa z Gdańska do Bytowa przez Kościerzynę. Dodatkowo także z Bytowa do Człuchowa przez Chojnice, ze Słupska do Bytowa przez Motarzyno, ze Słupska do Bytowa przez Kołczygłowy, z Bytowa do Lęborka przez Czarną Dąbrówkę. Kolejne linie to z Czarnej Dąbrówki do Lęborka przez Rokity, z Tczewa do Skarszew przez Godziszewo, z Kartuz do Wejherowa przez Sierakowice, z Gdańska do Wejherowa przez Szemud, z Tczewa do Skarszew przez Kamierowo, z Tczewa do Skarszew przez Więckowy, ze Skarszew do Tczewa przez Szczodrowo i ze Skarszew do Skarszew przez Godziszewo.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bytow.naszemiasto.pl Nasze Miasto