Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zbigniew Wodecki nie żyje

Paweł Gzyl
archiwum PPG
Nie żyje Zbigniew Wodecki. Krakowski piosenkarz i skrzypek zmarł w warszawskim szpitalu, gdzie przebywał od czasu, kiedy kilkanaście dni temu doznał udaru mózgu.

Jako pierwszy potwierdził tę wiadomość kolega po fachu Zbigniewa Wodeckiego – Andrzej Piaseczny. „Żegnaj Zbyszku. Byłeś genialnym muzykiem i cudownym człowiekiem. Do zobaczenia po drugiej stronie...” – napisał kilka minut temu na swoim Facebooku.

Piosenkarz trafił do stołecznego szpitala w piątek, 12 maja. Przeszedł operację wszczepienia by-passów, umożliwiających prawidłowe ukrwienie serca. Poszła ona zgodnie z planem i jeszcze w niedzielę muzyk czuł się dobrze i rozmawiał z bliskimi. Niestety w poniedziałek jego stan nagle się pogorszył. Zbigniew Wodecki przeszedł udar mózgu.

Okazało się, że na tym nie koniec. Mimo, że piosenkarz został wprowadzony w śpiączkę farmakologiczną, zachorował na zapalenie płuc. Organizm muzyka był po udarze bardzo słaby i podatny na wszelkie zakażenia. Ostatecznie dzisiaj tuż po 15 pojawiła się informacja, że Zbigniew Wodecki zmarł niespodziewanie w wieku 67 lat. Pozostawił po sobie żonę, córki, syna, wnuki i tysiące wiernych fanów.

Na oficjalnej stronie artysty pojawił się komunikat:
„W piątek 5 maja Zbigniew Wodecki przeszedł w Warszawie operację bypass-ów. Jeszcze w niedzielę czuł się dobrze i rozmawiał z bliskimi. Niespodziewanie 8 maja nad ranem doznał rozległego udaru mózgu. Mimo niezwykłej woli życia i staraniom lekarzy udar dokonał nieodwracalnych obrażeń. Odszedł od nas w dniu 22.maja w jednym z Warszawskich szpitali. Żona i dzieci byli przy nim. Zostanie pochowany w ukochanym Krakowie.”

Artysta od pewnego czasu skarżył się na swój stan zdrowia. Przypomnijmy, że Zbigniew Wodecki znalazł się w warszawskim szpitalu po udarze mózgu. To komplikacja, która pojawiła się u niego po operacji serca, jaką niedawno przeszedł. Jeszcze dobę po zabiegu nic nie zapowiadało tak poważnych komplikacji i pogorszenia stanu zdrowia.

Krakowski muzyk i piosenkarz, który został zapamiętany dzięki takim hitom, jak „Zacznij od Bacha”, „Chałupy welcome to” i „Pszczółka Maja”, słynął dotąd ze swojej zawodowej aktywności. Był akurat w jubileuszowej trasie koncertowej. Miał też w planach nagranie płyty z kwartetem smyczkowym. Za swój poprzedni krążek - nagrane z młodą grupą Mitch & Mitch piosenki sprzed 40 lat, z pierwszego longplaya, jaki wydał, przyniosły mu w zeszłym roku dwie nagrody Fryderyka: za piosenkę „Rzuć to wszystko, co złe” i wspomnianą płytę „1976: A Space Odyssey”, która została albumem roku pop.

ZOBACZ TAKŻE: Michał Bajor o chorobie Zbigniewa Wodeckiego: Jestem poruszony. To tragiczna chwila

źródło: WideoPortal, x-news

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto