– W pozwoleniu środowiskowym napisano, że biogazownia ma być około 700 metrów od naszych domów. To kompletna bzdura. Sami mierzyliśmy i wychodzi około 300 metrów. Wynika to również z map geodezyjnych, które posiadamy – podkreślają mieszkańcy pobliskich domostw. – Cała ta inwestycja jest dla nas naprawdę dziwna. Nie było wcześniej jakiekolwiek informacji. Zupełnie inaczej było gdy planowano stawiać wiatraki, przydomowe oczyszczalnie ścieków czy solary. Wtedy długo wcześniej mogliśmy przeczytać o tych inwestycjach w gazetach.
Ludzie podkreślają, że nie są przeciwni budowie biogazowni, ale nie godzą się z planowaną lokalizacją. Ich zdaniem to “bomba” nieprzyjemnych zapachów.
– Inwestorzy chcą ją postawić za unijne pieniądze. Gdy Unia przestanie dotować to ciekaw jestem czy będzie ich stać na jej modernizowanie – zastanawia się jeden z mieszkańców.
W tej sprawie część radnych wystosowała odwołanie do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Słupsku. Powodem było m.in. głosowanie na zebraniu 22 kwietnia, gdzie zdecydowana większość obecnych była przeciwna biogazowni.
Wójt gminy Tuchomie zapewnia, że informacja o inwestycji była powszechnie dostępna. – Mieli ją bezpośredni sąsiedzi. Zawiadomiliśmy ich listownie – mówi Jerzy Lewi Kiedrowski. – Informacje były także na tablicy ogłoszeń i na stronie internetowej Biuletynu Informacji Publicznej – dodaje.
Sprawa jest na razie w Samorządowym Kolegium Odwoławczym. Do czasu podjęcia decyzji przez SKO inwestorzy muszą czekać.
– Uważam, że wszystkie procedury zostały zachowane, a protest w sprawie odległości nie jest zasadny. Po prostu nie ma przepisów regulujących odległość takiej inwestycji od zabudowań – komentuje wójt Tuchomia.
Inwestorzy przekonują, że biogazownia nie będzie źródłem brzydkich zapachów. – To zamknięty proces beztlenowy, co oznacza, że nieprzyjemny zapach nie będzie wydobywał się ze zbiorników, w których będą trwały procesy gnilne – wyjaśnia Karol Malek, jeden ze współwłaścicieli firmy Bionea. – Na razie stanęliśmy z inwestycją w miejscu czekając na decyzję SKO. Przed nami bardzo długa droga, bo biogazownię chcemy budować z udziałem środków unijnych. Ich pozyskanie nie jest łatwe. Gdyby się udało, to prowadzenie takiej działalności jest cały czas monitorowane przez Unię Europejską. W razie nieprawidłowości musielibyśmy zwrócić dotację – dodaje.
Firma czeka też na uzyskanie podłączenia do sieci energetycznej, a ciepło wytwarzane przez biogazownię będzie wykorzystywane do produkcji pelet.
– Część pewnie moglibyśmy np. wykorzystać do ogrzewania sieci ciepłowniczej w Tuchomiu. Jeżeli gmina chciałby ją wybudować, to z chęcią przyłączylibyśmy się do takiej inwestycji – deklaruje Malek.
Właściciele firmy chcą zorganizować wyjazd do podobnej, działającej już biogazowni. Liczą, że w ten sposób przekonają przeciwników tej inwestycji.
Do sprawy wrócimy.
Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?