Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sąsiedzi wysypiska w Szadółkach nie wierzą w poprawę warunków składowania i protestują przeciwko rozbudowie

Ewelina Oleksy, współpraca KN
Filip Falkiewicz, właściciel Ośrodka Agroturystycznego Tabun w  Otominie, na brak klientów mimo lokalizacji nie narzeka, ale przyznaje, że ostatnio smród jest większy niż kiedyś.
Filip Falkiewicz, właściciel Ośrodka Agroturystycznego Tabun w Otominie, na brak klientów mimo lokalizacji nie narzeka, ale przyznaje, że ostatnio smród jest większy niż kiedyś. Fot. Grzegorz Mehring
Marszałek województwa pomorskiego zadecydował - wysypisko śmieci Gdańsk Szadółki może działać przez kolejnych 10 lat. Mieszkańcy zatykają nosy i zbierają podpisy przeciwko powstaniu spalarni.

Urząd Marszałkowski Województwa Pomorskiego w poniedziałek wydał nowe pozwolenie Zakładowi Utylizacyjnemu w Gdańsku. Chodzi o zgodę na dalsze funkcjonowanie wysypiska w Szadółkach.

- Wnioskowaliśmy o pozwolenie na 10 lat i takie otrzymaliśmy. Obowiązuje od 30 listopada - potwierdza Wojciech Głuszczak, prezes Zakładu Utylizacyjnego w Gdańsku. Magazyn śmieci jest obecnie modernizowany. - Powstaną m.in. kompostownia i segrega- tornia. Gdy zaczną działać będzie tam trafiać mniej odpadów, ponieważ większość trafi do ponownego wykorzystania - zapewnia prezes Głuszczak i dodaje, że od pierwszych dni stycznia odpady będą gromadzone na nowoczesnej kwaterze.


Zarządcy zapewniają, że dzięki prowadzonym w Szadół- kach pracom, za dwa lata ma zniknąć potworny smród, jaki teraz unosi się w okolicy składowiska. Mieszkańcom gminy Kolbudy, którzy od kilkudziesięciu lat żyją w najbliższym sąsiedztwie śmietniska, trudno w to jednak uwierzyć.
Otomin na pierwszy rzut oka wygląda sielankowo. Lasy, jeziora, stadniny koni, pensjonaty. Nazwy ulic to wrażenie potwierdzają Pogodna, Różana, Przyjemna - to niektóre z nich. Jednak wystarczy mocniej pociągnąć nosem żeby czar prysnął.

- Najgorzej jest latem i wieczorami jak osiada mgła. Wtedy śmierdzi zgniłym jajem. Mieszka się tu nieciekawie - przyznaje Józef Jarosik, od 40 lat właściciel domu przy ul. Konnej. - Żyjemy na bombie ekologicznej! Pogodziliśmy się z tym, że na wysypisko jesteśmy skazani, ale musimy zrobić wszystko, by poprawić tu warunki do życia - twierdzą mieszkańcy Otomina.

Dlatego pani sołtys po wsi puściła listę, na której zbierała podpisy tych mieszkańców, którzy planowanego wybudowania spalarni śmieci u siebie nie chcą. Zebrała ich ok. 300.
- Cały czas wmawiają nam, że będzie lepiej, a jest tylko coraz gorzej. Jesteśmy systematycznie podtruwani - nie ma wątpliwości Barbara Brandt-Sarnecka, sołtys Otomina.
A jej mąż dodaje.
- W niedzielę tak "capiło", że nie dało się wytrzymać. Przez jakiś czas był spokój, ale teraz od dobrych kilku tygodni znowu śmierdzi tak, że staje się to nie do zniesienia. Zwłaszcza wieczorami - podkreśla Kazimierz Sarnecki. 
Sołtys walczy o to, by mieszkańcom jej wsi zarządcy wysypiska przedstawiali aktualne wyniki badań skażenia powietrza i wody.
- Wysypisko ponoć zleca jakieś badania, ale my nic na piśmie nie dostajemy. Badania powinny być robione niezależnie i dla nas - uważa sołtys. - A także regularnie organizować powinno się badania lekarskie, bo mieszkańcy skarżą się ostatnio, że ze zdrowiem u nich gorzej.
- Mam czwórkę dzieci. Ostatnie urodziło się z niedoczynnością tarczycy. Dziecko sąsiada także. Przypadek? - pyta Józef Jarosik, mieszkaniec.


Jakie jeszcze mają zastrzeżenia?
- Fatalna komunikacja. Na wysypisko codziennie kursuje ok. 700 pojazdów. Śmieciarki blokują i niszczą nam drogi - mówi pani sołtys.
Jarosik opowiada.
- Mają robić tu drogę pod samochody ciężarowe. Geodeta powiedział, że wpakują mi ją 40 cm od domu. W życiu nie puszczę!


Filip Falkiewicz, właściciel restauracji i pensjonatu Tabun, przyznaje: - Ostatnio się z tym smrodem pogorszyło, bo puszczają jakiś metan w atmosferę. Kiedyś nie było tak źle. Klienci na zapachy nie narzekali - zaznacza.
Obecne wysypisko znajduje się przy granicy z gminą Kolbudy i cuchnie w promieniu pięciu kilometrów.

W zależności od kierunku wiatru raz bardziej w Kowalach, innym razem w Otominie. Zdarza się, że nieprzyjemne zapachy docierają nawet do Oruni, Moreny i Niedźwiednika.
Plastikowe opakowania i siatki fruwają przy mocniejszym wietrze i zostają ludziom na płotach. Niewielu z mieszkańców wierzy, że miejsce przeznaczone do rekultywacji przestanie śmierdzieć w ciągu najbliższych lat, zwłaszcza, że obok powstanie następna kwatera. Były już konsultacje w sprawie budowy spalarni śmieci w okolicach Trójmiasta. Minął rok i nie ustalono jeszcze nawet miejsca, gdzie może powstać taka instalacja. Mieszkańcy obawiają się, że posortowane śmieci legną wspólnie na wysypisku, bo ich wykorzystanie będzie zbyt drogie. A nowa kwatera szybko napełni się cuchnącymi odpadami.
- To są półśrodki wyjścia ze śmieciowego kryzysu - uważa Leszek Grombala, wójt gminy Kolbudy. - Najlepszym rozwiązaniem byłaby budowa instalacji do plazmowej utylizacji śmieci , gdzie bez szkody dla środowiska rozkładają się najbardziej szkodliwe substancj.

Rzepak urośnie na hałdzie

Wojciech Głuszczak, prezes zarządu - dyrektor Zakładu Utylizacyjnego
.
- Ostatnia wywrotka ze śmieciami wjedzie na starą kwaterę 31 grudnia bieżącego roku. Potem zacznie się rekultywacja tej hałdy, najpierw zostanie ona przykryta grubą na około metr warstwą gleby. Potem będzie tam posiana trawa i inne rośliny, między innymi rzepak. Po to, żeby było pięknie i estetycznie.
Wraz z zamknięciem kwatery stanie się możliwe dokończenie budowy urządzeń odsysających gaz z wysypiska. Ten gaz będzie wykorzystywany w elektrociepłowni. Podobne instalacje do przejmowania biogazu są wykonane na nowej kwaterze.
Jednym z najważniejszych urządzeń na zmodernizowanym wysypisku będą kompostownia i segregatornia. One powstaną w przyszłym roku, a ich próba planowana jest na sierpień. Istnienie tych urządzeń pozwoli znacznie zmniejszyć ilość odpadów, gromadzonych na wysypisku. Odpady mokre, np. z kuchni, będą kompostowane, by je powtórnie wykorzystać.

Historia wysypiska w Szadółkach
Historia składowiska śmieci w Gdańsku Szadółkach sięga lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku. 
Zasadnicza zmiana zaszła w lipcu 1992 roku. Wówczas, rozpoczął działalność Zakład Utylizacyjny - spółka z ograniczoną odpowiedzialnością. Na podstawie Uchwały Rady Miasta Gdańska z 17 grudnia 1991 roku zakład ów wyodrębniony został w wyniku prywatyzacji z przedsiębiorstwa komunalnego. Teraz owo składowisko odpadów komunalnych, funkcjonujące od 1973 roku, obsługuje mieszkańców następujących miast i gmin: Gdańsk, Żukowo, Kolbudy, Pruszcz Gdański, Somonino, Przodkowo oraz Kartuzy. Właścicielem spółki jest w stu procentach gmina Gdańsk. 
Magazyn odpadów dokucza okolicznym mieszkańcom, między innymi ze względu na nieprzyjemne zapachy wydostające się z hałdy śmieci. Konieczna stała się modernizacja tego składowiska. Projekt zainicjowała Uchwała Rady Miasta Gdańska z 2002 roku. W 2004 roku podpisana została umowa w sprawie opracowania projektu budowlanego. Wkrótce zlecono opracowanie studium wykonalności i wniosku o unijną dotację dla przedsięwzięcia pt. "Modernizacja gospodarki odpadami w Gdańsku". Jednocześnie Rada Miasta Gdańska zatwierdziła zakres i źródła finansowania inwestycji. W 2005 roku złożono w Brukseli wniosek oraz Studium Wykonalności do Komisji Europejskiej - niezbędne do uzyskania dofinansowania. Niestety, rok później Komisja Europejska odmówiła wsparcia, z uwagi na wyczerpanie funduszy okresu finansowania 2004-2006. W 2007 roku miasto Gdańsk stworzyło alternatywny, innowacyjny na skalę kraju, model finansowania - poprzez emisję obligacji krótkoterminowych. W tym samym roku ogłoszono trzy przetargi, w tym na zaprojektowanie i budowę. W 2008 roku podpisano kontrakty z wykonawcami. Znalazł się tylko jeden oferent - konsorcjum, gotowe wykonać zadanie za cenę znacznie wyższą od kosztorysowej. Oferta została przyjęta. 
W 2009 roku zaktualizowano wniosek o dofinansowanie wraz ze Studium Wykonalności w oparciu o rzeczywiste koszty zawartych kontraktów. W bieżącym roku Komisja Europejska przyznała wsparcie. Próbny rozruch urządzeń planowany jest na sierpień 2010 roku. Nowa kwatera na śmieci będzie już w grudniu bieżącego roku.

Gdańsk się zmienia - pokażmy to
Z każdym dniem w naszym mieście zachodzą zmiany. 
Części nie dostrzegamy, ale one znacząco poprawiają nasze życie. Inne dzieją się na naszych oczach. Chcemy je z Państwa pomocą pokazać. Pod adresem e-mail [email protected] czekamy na zdjęcia i opowieści o miejscach, których nie ma lub które wyglądają inaczej. Wszystkie opublikujemy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Sąsiedzi wysypiska w Szadółkach nie wierzą w poprawę warunków składowania i protestują przeciwko rozbudowie - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na bytow.naszemiasto.pl Nasze Miasto