Przejechał 1,5 kilometra za 20 złotych. Skarga bytowskiego kierowcy na stację paliw Shell

Piotr Bujak z Bytowa nie chce już tankować na miejscowej stacji Shell. Ostatnia “przygoda” całkowicie go do tego zniechęciła.

- Jechałem samochodem do Słupska - opowiada. - Chciałem zatankować tylko za 20 zł. Tyle by mi wystarczyło, aby dojechać do innej stacji w Bytowie. Obsługa zatankowała, ja zapłaciłem, ale kiedy wyjechałem, wskazówka nawet nie drgnęła. Będąc już na ulicy Lęborskiej silnik zaczął przerywać. Na oparach dojechałem do innej stacji paliw, gdzie zawsze tankuję.

Bujak uważa, że przy takiej ilości paliwa powinien przejechać znacznie większy dystans.

- Albo udawali, że mi wlewają paliwo, albo z dystrybutorem coś jest nie tak - podejrzewa.

Kierowca, po zatankowaniu paliwa na drugiej stacji, wrócił do Shella, aby sprawę wyjaśnić.

- Nie miałem paragonu, a na stacji zapewniono mnie, że do baku wlano tyle paliwa, za ile im zapłaciłem. Nic więcej nie mogłem zrobić - rozkłada ręce.

Okradał stacje paliw

Właściciel auta twierdzi, że to już kolejny taki przypadek na tej stacji. - Za 20 złotych jestem w stanie dojechać do Kościerzyny, a nie zaledwie 1,5 kilometra - zapewnia.

Właściciel stacji nie przyjmuje tej skargi do wiadomości. - To kompletna bzdura - mówi Bogdan Kaluźny. - Codziennie tankuje u mnie około 300 klientów i nikt do tej pory się nie żalił. Ludzie tankują paliwo niewiadomego pochodzenia na różnych małych stacjach. Potem zapychają się im filtry, a pretensje mają do stacji, na których ostatnio tankowali.

Kałuźny podkreśla, że od lat jeździ mercedesem wysokiej klasy i tankuje tylko u siebie.

- Nigdy nie miałem problemów z paliwem. Otrzymuję je bezpośrednio od Shella. Nigdy mi nie mówią, kiedy przyjadą i jaką ilość paliwa przywiozą, a przeprowadzane kontrole nigdy nie wykazały nic podejrzanego - zapewnia.

Kaluźny podejrzewa, że to celowe działanie byłych właścicieli tej stacji.