Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nie oceniaj po pozorach, czyli Mów mi Vincent [RECENZJA FILMU]

Kinga Czernichowska
"Mów mi Vincent" - kadr z filmu
Dwie nominacje do Złotych Globów i wygrana w kategorii nagroda publiczności na festiwalu w Toronto - to o czymś świadczy. "Mów mi Vincent" to film, po którym będzie chciało nam się śmiać i płakać.

"Mów mi Vincent" to film o chłopcu, któremu bardzo brakuje ojca. Tę tęsknotę za ojcowską dyscypliną rekompensuje sobie spędzaniem czasu ze swoim babysitterem, Vincentem, który to w rolę babysittera wciela się zupełnie przypadkiem. W końcu za prostytutki i alkohol trzeba płacić. Ale jeśli myślicie, że Vincent (tę postać genialnie zagrał Bill Murray) to tylko podstarzały facet oglądający się za panienkami, to już teraz możemy Wam zdradzić (i wciąż chyba nie będzie to spoiler), że jesteście w błędzie. Vincent ma też swoje drugie oblicze, jednak dostrzega je tylko Oliver (Jaeden Lieberher).

Lieberher zagrał nadzwyczaj dojrzale jak na swój wiek, dlatego ogromnie się cieszę, że jego talent został już dostrzeżony (wystąpi m.in. w "Midnight Special", do którego zaangażowana została także Kirsten Dunst). Zatem nie musicie się martwić - chłopca zobaczymy jeszcze (i to miejmy nadzieję nieraz) na dużym ekranie - czyżby rodziła się nowa gwiazda?

Tak wiele wagi przywiązuję do obsady tego filmu nie bez powodu. Naomi Watts, Bill Murray czy Melissa McCarthy to znane nam dobrze postacie, ale nie to jest mocną stroną tego filmu. Ogromną zaletą jest dialog, niezwykła więź, zaprezentowana na linii Oliver - Vincent. To z pewnością wymagało zgrania się Billa i Jaedena. Efekt? Niesamowity.

"Mów mi Vincent" to komedia z elementami dramatu. Niejednokrotnie śmiejemy się z komicznych perypetii Vincenta, nie rozumiemy go, kiedy nieracjonalnie wydaje pieniądze (choć zapewne sami popełniamy podobne błędy w życiu), po czym razem z nim przeżywamy tragedie, jakie go spotykają. Vincent (ten gburowaty i trochę rozkapryszony facet) staje nam się bliski, a tę bliskość buduje właśnie jego relacja z Olivierem. W głębi duszy pewnie każdy z nas chciałby się właśnie tak starzeć jak Vincent.

Theodore Melfi (reżyser filmu) dobrze posługuje się kontrastami, które dodają uroku tej relacji. Oliver mieszka z mamą w porządnym, eleganckim domu, a dom Vincenta (choć z pozoru powinien wyglądać tak samo) jest zaniedbany. Zmienia go dopiero Daka (Naomi Watts).

Jednak największą zaletą tego filmu jest to, jak oddziałuje on na uczucia widzów - komedia powinna przede wszystkim nas bawić, a ta nie dość, że bawi, to jeszcze wzrusza. mało tego, to nie jest banalny film. Przeciwnie - niesie ze sobą pewne przesłanie - przekaz dotyczący tego, by nie oceniać ludzi po pozorach, nie znając ich. Przypadek Vincenta doskonale nam to udowadnia.

Film można zobaczyć m.in. w kinach sieci Multikino.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto