Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lechia Gdańsk - Legia Warszawa 2:3 (2:1)

Paweł Stankiewicz
Lechia nie powiększyła w piątek dorobku punktowego w ekstraklasie. Mecz zaczął się świetnie dla Lechii, która w 10 minucie prowadziła już 2:0. W drugiej połowie gdańszczanie zagrali słabo, do tego fatalny błąd popełnił Paweł Kapsa i biało-zieloni przegrali z Legią 2:3.

Tomasz Kafarski, trener Lechii, uznał że zwycięskiego składu się nie zmienia. Przeciwko Legii na boisko wybiegła dokładnie ta sama jedenastka, która rozpoczęła rewanżowe spotkanie ćwierćfinałowe Remes Pucharu Polski w Krakowie z Wisłą. W tamtym spotkaniu gdańszczanie zagrali świetnie i już w pierwszej połowie rozstrzygnęli rywalizację na swoją korzyść.
- To zwycięstwo nad mistrzami Polski z pewnością pozwoli zawodnikom uwierzyć w siebie i w to, że możemy wygrywać z zespołami z ligowej czołówki - mówił przed meczem szkoleniowiec biało-zielonych.
I piłkarze Lechii bez kompleksów rzucili się do ataku i zaserwowali kibicom powtórkę z Krakowa. Już w 27 sekundzie po ziemi podawał Ivans Lukjanovs, a kierunek lotu piłki zmienił jeszcze Paweł Nowak i futbolówka znalazła się w bramce rywali. Szok w zespole z Warszawy i olbrzymia radość w gdańskiej drużynie. Po chwili biało-zieloni mieli szansę na drugiego gola. Z rzutu wolnego dośrodkował Nowak, do piłki nie doszedł Jan Mucha, a po uderzeniu głową przez Krzysztofa Bąka piłka przeleciała nad poprzeczką bramki gości. Później próbowała odpowiedzieć Legia, która szukała swojej szansy na wyrównującą bramkę. Po zagraniu Bartłomieja Grzelaka w dobrej sytuacji znalazł się Ariel Borysiuk, ale jego strzał obronił Paweł Kapsa. W 10 minucie piłkarze biało-zielonych ponownie powtórzyli swój wyczyn z Krakowa. W meczu pucharowym właśnie w tej minucie zdobyli drugiego gola i tak samo było w piątkowym meczu z Legią. Inaki Astiz sfaulował w polu karnym Tomasza Dawidowskiego, a sędzia Włodzimierz Bartos z Łodzi bez wahania wskazał na jedenastkę. Rzut karny pewnie na bramkę zamienił Hubert Wołąkiewicz i to jego trzeci gol w tym sezonie.
W pierwszej połowie mecz naprawdę mógł się podobać. Gra była szybka, żywa, nie brakowało walki i spięć pod bramkami. Ostre boje toczyli ze sobą Inaki Astiz i Tomasz Dawidowski. Obaj zresztą dostali po żółtej kartce i pracowali na czerwoną. Obaj ci piłkarze grali na pograniczu ryzyka i złapania kolejnej kartki.
Z czasem Legia uporządkowała grę, a początkowe chaotyczne ataki stawały się coraz bardziej przemyślane. W 24 minucie biało-zieloni dostali pierwszy sygnał, że goście z Warszawy nie zamierzają rezygnować z walki w Gdańsku o korzystny wynik. Piłkę do gdańskiej bramki skierował bowiem Maciej Rybus, ale sędzia odgwizdał pozycję spaloną. W 32 minucie futbolówka znalazła się jednak w gdańskiej bramce. Z prawej strony w pole karne zagrał Jakub Rzeźniczak, a z kilku metrów piłkę pod poprzeczkę bramki biało-zielonych skierował Maciej Rybus. Już cztery minuty później mógł być remis, ale po strzale Iwańskiego piłka trafiła w poprzeczkę. W końcówce jeszcze Lechia zaatakowała. Najpierw Lukjanovs zdecydował się na strzał z dystansu, a piłka po rykoszecie wylądowała poza bramką, a w doliczonym czasie gry po szybkim rozegraniu rzutu wolnego w dobrej sytuacji znalazł się Piotr Wiśniewski, a jego strzał obronił Mucha.
Drugą połowę Lechia zaczęła bez Tomasza Dawidowskiego, którego zastąpił Marcin Kaczmarek. Szkoleniowiec biało-zielonych miał obawy, że agresywnie grający "Dawid" może szybko zarobić czerwoną kartkę. Po zamianie stron był to jednostronny mecz. Legia dominowała na całym boisku i tylko czekała na odpowiedni moment, aby zadać skuteczny cios. Biało-zieloni głęboko się cofnęli i nie potrafili stworzyć żadnego zagrożenia pod bramką rywali. Gdańszczanie sami jednak pomogli Legii w zdobyciu wyrównującego gola. W 53 minucie w okolicach narożnika pola karnego Kaczmarek sfaulował Rzeźniczaka. Tomasz Kiełbowicz uderzył z rzutu wolnego w środek bramki, Kapsa miał już piłkę w rękach, ale ta mu się wyślizgnęła i przekroczyła linię bramkową. Podopieczni trenera Stefana Białasa mieli już remis w Gdańsku, ale nie zamierzali na tym poprzestać. Legia miała przewagę i wręcz zamknęła biało-zielonych na ich połowie, a w polu karnym duże zagrożenie stwarzał Grzelak. Trener Kafarski zdjął z boiska Piotra Wiśniewskiego, a wprowadził Marcina Pietrowskiego. Gdańszczanie bronili remisu przechodząc z systemu 4-3-3 na 4-5-1. W 78 minucie Legia strzeliła zwycięskiego gola. Po dośrodkowaniu z rogu Iwańskiego piłkę głową do bramki gospodarzy skierował Inaki Astiz. Gdański szkoleniowiec szybko zareagował i zdjął z boiska obrońcę Arkadiusza Mysonę, a wprowadził napastnika Jakuba Zabłockiego. To jednak nic nie zmieniło. Lechia w ataku nie istniała, a jedynie gospodarzy stać było na niecelny strzał z dystansu Kaczmarka w ostatniej akcji meczu.

Lechia Gdańsk - Legia Warszawa 2:3 (2:1)
Bramki: 1:0 Paweł Nowak (1), 2:0 Hubert Wołąkiewicz (10-karny), 2:1 Maciej Rybus (32), 2:2 Tomasz Kiełbowicz (53), 2:3 Inaki Astiz (78).
Lechia: Kapsa - Bąk, Wołąkiewicz, Kożans, Mysona (82 Zabłocki) - Nowak, Surma, Laizans - Wiśniewski (66 Pietrowski), Dawidowski (46 Kaczmarek), Lukjanovs.
Legia: Mucha - RzeźniczakI, Inaki AstizI, Kumbew, Kiełbowicz - Borysiuk, Jarzębowski (64 Giza), Iwański, Rybus - Szałachowski (67 Mięciel), Grzelak (89 Radović).
Żółte kartki: Bąk, Dawidowski, Lukjanovs (Lechia) oraz Rzeźniczak, Astiz (Legia).
Sędziował: Włodzimierz Bartos (Łódź).
Widzów: 9000.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Lechia Gdańsk - Legia Warszawa 2:3 (2:1) - Gdańsk Nasze Miasto

Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto