Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Europejskie puchary się oddaliły we Wrocławiu. Śląsk - Lechia Gdańsk 1:0 [ZDJĘCIA]

Paweł Stankiewicz, Wrocław
Gdańszczanie ustąpili w tabeli czwarte miejsce zespołowi z Wrocławia
Gdańszczanie ustąpili w tabeli czwarte miejsce zespołowi z Wrocławia T. Hołod/POLSKA PRESS
Lechia Gdańsk przegrała we Wrocławiu ze Śląskiem 0:1 (0:0). Śląsk wyprzedził biało-zielonych w tabeli, którzy tym samy na dwie kolejki przed końcem rozgrywek stracili miejsce gwarantujące grę w europejskich pucharach. Niespodzianki nie było, bo gdańszczanie przegrali z tym zespołem piąty raz z rzędu.

W zespołach z Wrocławia i Gdańska zdawali sobie sprawę, że to kluczowy mecz w walce o europejskie puchary. Nie można zapominać oczywiście o Wiśle Kraków, która jednak ma przed sobą dwa bardzo trudne mecze wyjazdowe z Legią Warszawa i Lechem Poznań. Stawka była aż nadto widoczna, bo obydwa zespołey grały tak, aby nie popełnić błędu i nie stracić gola.

Przed tak ważnym spotkaniem Jerzemu Brzęczkowi, trenerowi biało-zielonych, nie brakowało problemów kadrowych. Za kartki pauzowali Nikola Leković i Sebastian Mila, a z powodu urazów do Wrocławia nie przyjechali także Jakub Wawrzyniak, Kevin Friesenbichler i Piotr Wiśniewski. Gdański szkoleniowiec zdecydował się na ustawienie z Piotrem Grzelczakiem na lewej obronie, a za Milę na jego pozycji zagrał Stojan Vranjes. Z kolei pozycję Bośniaka na boisku zajął Daniel Łukasik.

Lechia dobrze zaczęła mecz we Wrocławiu. Już na samym początku Stojan Vranjes strzelił w poprzeczkę, a chwilę później Antonio Colak przegrał pojedynek z Mariuszem Pawełkiem. Biało-zieloni kontrolowali przebieg wydrazeń na boisku, dłużej utrzymywali się przy piłce, ale brakowało kolejnych sytuacji bramkowych. Śląsk szukał swojej okazji, ale nie potrafił zagrozić gdańskiej bramkce aż do ostatniej minuty pierwszej połowy. Wówczas to po błędzie Rafała Janickiego w bardzo dobrej sytuacji znalazł się Flavio Paixao, ale strzelił w poprzeczkę. To dla biało-zielonych było ostrzeżenie, że pomimo przewagi jeden błąd może okazać się bardzo kosztowny.

W drugiej połowie gra się bardziej wyrównała, ale brakowało dobrych sytuacji bramkowych z obu stron. Piłkarze Lechii kilka razy rozegrali piłkę w polu karnym wrocławian, ale zawsze brakowało gdzieś tego ostatniego dobrego podania, które mogłoby otworzyć drogę do bramki. Śląsk za to z minuty na minutę atakował coraz groźniej. Jeszcze w sytuacji sam na z Peterem Grajciarem obronną ręką wyszedł Łukasz Budziłek. W 77 minucie po zagraniu Roberta Picha od razu uderzył Flavio Paixao i choć bramkarz biało-zielonych wyciągnął się jak struna i musnął piłkę, to nie zdołał jej wybic poza bramkę. Jeszcze w końcówce meczu na boisku pojawił się Filip Malbasić, który w zespole z Gdańska tylko dwukrotnie pojawił się na boisku jesienią i kompletnie nic nie pokazał. We Wrocławiu też nie był w stanie odwrócić losów spotkania. Lechia do końca próbowała strzelić wyrównującego gola, ale Śląsk mądrze bronił dostępu do własnej bramki i biało-zieloni przegrali mecz, którego przegrać nie powinni. I trochę zapłacili karę za to, że w drugiej połowie sprawiali wrażenie zadowolonych z remisu zamiast dążyć do wygrania meczu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto