– Noworodek w łonie matki nie żył już kilka godzin przed przyjazdem karetki. Sprawa zostanie umorzona, bo i tak było za późno na ratunek – mówi Jan Zborowski, szef Prokuratury Rejonowej w Bytowie. – Moglibyśmy poprowadzić postępowanie w kierunku zaniedbań ze strony matki, ale z racji na tragedię, najprawdopodobniej od tego odstąpimy – dodaje prokurator.
Sprawę ujawniliśmy wczoraj, a do zdarzenia doszło w piątek 29 stycznia. O godzinie 7.34 rano dyspozytorka pogotowia odebrała wezwanie od rodzącej kobiety. Informowała, że na świat przychodzi jej córka. Karetka ruszyła po minucie. Niestety na nie odśnieżonej gminnej drodze utknęła w zaspach. Z pomocą ruszyli strażacy. Zabrali z karetki lekarza i dowieźli go do pacjentki. Ambulans dotarł dopiero 12 minut po godzinie 9 rano.
– Strażacy musieli nam pomóc, bo nie było możliwości przejechania tą drogą. Podwieźli lekarza samochodem terenowym – mówi Piotr Karankowski, prezes Szpitala Powiatu Bytowskiego. – Karetka dojechała dopiero po odśnieżeniu drogi i zabrała położnicę z martwym dzieckiem do szpitala w Bytowie – dodaje.
O sprawie została natychmiast powiadomiona policja i prokuratura. Teraz wiadomo, że nikt nie będzie pociągnięty do odpowiedzialności.
To drugi w krótkim czasie podobny przypadek z udziałem bytowskiego pogotowia. Śledczy wciąż zastanawiają się czy wszczynać postępowanie w związku ze śmiercią 54-letniego mieszkańca Bytowa. Karetka spóźniła się, bo lekarz nie otrzymał sygnału alarmowego na pager.
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?