Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gmina Lipnica: Zaorała boisko piłkarskie, bo zbudowano je na jej ziemi

Marcin Pacyno
Boisko zostało zaorane bez zgody wójta, bo wójt też nie pytał,  gdy budował na prywatnej ziemi
Boisko zostało zaorane bez zgody wójta, bo wójt też nie pytał, gdy budował na prywatnej ziemi Marcin Pacyno
Barbara Ginter z Prądzony (gm. Lipnica) zaorała boisko piłkarskie. Legalnie, bo chodzi o prywatną część obiektu bezprawnie wybudowanego przez gminę na jej ziemi. Efekt jest taki, że dzieci z Prądzony mogą teraz, zamiast grać w piłkę, zbierać co najwyżej ziemniaki.

– Gmina nie pytała, czy może wybudować boisko, więc i my nie pytaliśmy, gdy traktor z pługiem jechał na pole – wyjaśnia kobieta.
Spór rozpoczął się wiosną tego roku. Wtedy na gminną ziemię koło domu Barbary Ginter wjechał ciężki sprzęt równający ziemię.

– Na początku wszystko wyglądało normalnie, ale po kilku dniach okazało się, że spycharka wjechała na nasz grunt – opowiada Barbara Ginter.
Nie pomogły skargi i zwracanie uwagi. – Pracownicy twierdzili, że wykonują tylko polecenie władz gminy – dodaje kobieta.

Po zrobieniu boiska okazało się, że jego część leży na posesji Barbary Ginter. Udało się jej to udowodnić po kilkumiesięcznym sporze z wójtem i nagłośnieniu sprawy na naszych łamach. Okazało się, że jej własnością jest też droga dojazdowa.

– Przez lata ludzie przyzwyczaili się, że to dojazd publiczny. Gdy powstało boisko, zaczął się jeszcze większy ruch. Pozwoliliśmy przejechać jedynie orszakowi dożynkowemu i zamknęliśmy drogę – opowiada kobieta.

Wtedy obiekt sportowy stał się bezużyteczny, a teraz jego część z powrotem została ziemią uprawną. – Jeżeli chcieli robić boisko, to najpierw trzeba było przyjść do nas i zapytać, a nie teraz dążyć do wywłaszczenia – dodaje kobieta.

Sprawa boiska podzieliła mieszkańców. Część żąda wywłaszczenia, a inni twierdzą, że racja leży po stronie rodziny. – Czujemy się jak intruzi, bo nie pozwoliliśmy jeździć po naszej ziemi, ale przecież gdybyśmy zaorali gminny grunt, to od razu sprawa trafiłaby do sądu – kończy Barbara Ginter.

Rafał Narloch, wójt gminy Lipnica
Przed realizacją inwestycji prawo własności tej ziemi było dla nas oczywiste, więc nie sprawdzaliśmy map geodezyjnych. Teraz nawet gdybyśmy mieli przejąć część gruntu, to będzie to niemożliwe, bo wobec tej ziemi toczy się sprawa spadkowa, gdzie występuje kilkunastu spadkobierców. Najprawdopodobniej przystąpimy do wywłaszczenia, oczywiście łącznie z wypłatą odszkodowania. To jedyne sensowne rozwiązanie w tej dość skomplikowanej sytuacji.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bytow.naszemiasto.pl Nasze Miasto